Rada Miejska Ostrowa Wielkopolskiego
zdjęcie poglądowe

Minął właśnie rok od wyborów samorządowych w których wybraliśmy m.in. radnych miejskim. 7 kwietnia 2024 roku zdecydowaliśmy, jak ma wyglądać ostrowska Rada Miejska. Sporo się jednak zmieniło.

Po wyborach do Rady Miejskiej zwycięsko mogli się poczuć przedstawiciele Koalicji Obywatelskiej, którzy uzyskali 11 mandatów. Pokonali oni komitet prezydent miasta, gdzie jego przedstawiciele uzyskali 6 mandatów. Kolejne 4 mandaty przypadły PIS, a dwa Trzeciej Drodze. Zanosiło się na niewielką przewagę KO i Trzeciej Drogi, a zwłaszcza, że do rady z tego ostatniego komitetu weszły osoby, które nie były w jakiś sposób związane z miastem.

Nieformalna koalicja obozu prezydenckiego Beaty Klimek z PIS-em miała 10 głosów, a większość (jak się okazało tylko teoretycznie) miała kolacji KO i Trzeciej Drogi, która miała tych głosów 13. Niestety dla tej większości, nie potrafili się w swoim gronie porozumieć i tym samym stracili większość w ostrowskiej Radzie Miejskiej. Stało się tak moim zdaniem na własne życzenie.

Podczas głosowani na drugiego wiceprzewodniczącego, nieoczekiwanie mogłoby się wydawać, została nim radna PIS, a przegrał to głosowanie kandydat KO. Oczywiście, wtedy jeszcze większość mówiła o pomyłce w głosowaniu, ale jak pisałem tuż po tym jak głosowanie się odbyło, że przed sesją mówiono w pewnych kręgach (prezydenckich) o małej sensacji na sesji. Potwierdziło się to>> Pomyłka w głosowaniu, czy świadome działanie i zmiana klubów w Radzie Miejskiej?.

Następnie wypadki potoczyły się już właściwie automatycznie. Najpierw z członkowska w klubie radnych Koalicji Obywatelskiej zrezygnował Damian Grzeszczyk, a następnie po kilku miesiącach to samo zrobił Rafał Konopielko. Tym samym KO i Trzecia Droga utraciły większość w Radzie Miejskiej, co skutkowało tym, że na początku tego roku wiceprzewodniczący z ramienia Trzeciej Drogi Adam Wasiela został odwołany z tej funkcji. W jego miejsce powołano przedstawicielkę prezydenckiego koła radnych.

Oczywiście w mediach społecznościowych, kilku przedstawicieli i zwolenników KO wylewało wielkie żale na dwóch radnych. Jednak, chyba problem tkwi w samej ostrowskiej Koalicji Obywatelskiej. Powodów jest pewnie kilka i każdy można przypisać do konkretnej sytuacji – zbyt duże ambicje, torpedowanie poczynań wewnętrznej konkurencji, nieumiejętność dogadywania się i można by tak jeszcze wymieniać…

Przecież to nie pierwsi radni, którzy odchodzą z KO i przechodzą do konkurencji. Działo się tak już wcześniej i to nie raz.

Nic nie wskazuje, żeby sytuacja miałaby się odwrócić, a jeśli miejska KO nie zacznie się wewnętrznie zmieniać i nie przeanalizuje powodów dlaczego po wyborach ludzie odchodzą, to sytuacja będzie się powtarzać. Teraz po zmieszaniu z błotem dwóch radnych, nie będą oni pewnie zainteresowani ponownymi rozmowami z KO. Jednak polityka i nie takie znała sytuacje, jednak czy jest to możliwe? Na to pytanie odpowiedź pewnie znają tylko sami zainteresowani.

Podsumowują, kolejne wybory samorządowe za kilka lat, ale analizę błędów należy robić już teraz, a rocznice np. wyborów są dobrym momentem na szukanie i wyciąganie odpowiednich wniosków…




2 KOMENTARZE

  1. Szanowny autorze, problem w Radzie nie polega na tym, że w tym czy innym klubie radni nie potrafią się porozumieć. Z moich obserwacji wynika, że transfery wynikają najczęściej z tego, że macierzysty klub niczym nie handluje w odróżnieniu. No i oferuje pracy czy awansów dla małżonków radnych czy ich krewnych, nie oferuje miejsc w radach nadzorczych spółek komunalnych itp kluby radnych zrzeszają radnych, którzy szli do wyborów kierując się wspólnym programem. Jak jednak widać nie koniecznie wszyscy. Niektórzy odchodząc krótko po wyborach albo nic nie tłumaczą bo już dostali np stanowisko w prezydium rady, albo opowiadają banialuki o tym, że właśnie odkryli, że im nie jest po drodze… Kiedy są już drugą kadencję. Nagle. Tak więc sprawa jest bardziej złożona niż diagnoza autora. Wszystko dotyczy także czegoś co można nazwać uczciwością wobec tych, którzy zdecydowali np o umieszczeniu i miejscu na liście delikwenta, a przede wszystkim wobec wyborców. No ale to jak wiadomo już indywidualne cechy charakteru ludzkiego które ujawniają się szkoda, że po a nie przed wyborami.

    • Gdyby umiano się dogadać, ktoś nie przechodziłby na drugą stronę. Jakiś powód musi być, że kolejny raz tak sie dzieje. Ja odbieram to tak, że właśnie jest problem w samym klubie, a powodów może być wiele, gdyż nie wszystko wypływa….

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.